Blair Witch Project obdarty z masowej histerii nie robi żadnego wrażenia, wydaje mi się, że o ile tytuł jest nadal w miarę rozpoznawalny, to po 15 latach od premiery film całkiem zasłużenie nie doczekał się statusu kultowego horroru. "Wiedźma z Blair" nie ma zbyt wiele do zaoferowania w konwencji found footage, oprócz chyba najbardziej znanej, sparodiowanej kiedyś w Strasznym filmie i zdobiącej plakat sceny z oczami, oraz ścisłego zakończenia, nie ma tutaj wizualnego pomysłu na wykorzystanie konwencji paradokumentu. Miejscami ma się wręcz wrażenie obcowania ze słuchowiskiem radiowym dla bardzo wrażliwych odbiorców, a bardziej straszyłby chyba towarzysz seansu klaszczący nagle w dłonie i wołający "Buuu!". Zresztą mało jest nawet tych najbardziej prostackich środków na podniesienie ciśnienia u widza, przeważają średnio zainscenizowane kłótnie i nocowanie w namiocie. Może się wręcz wydawać, że twórcy mieli tak naprawdę pomysł na początek i ostatnie 5 minut, po czym w wielkich bólach rozciągnęli obraz do minimum przyzwoitości dla pełnego metrażu.